Droga Krzyżowa – wiosna 2021r.

Droga Krzyżowa – wiosna 2021r.

 DROGA KRZY

 Z KRZYŻEM BLIŻEJ

 

Każdy  w końcu trafi  na swoją krzyżową

    drogę. Pytanie tylko, kim na niej będzie :

    gapiem, żołdakiem,  faryzeuszem, płaksą,

   łotrem, Matką, Szymonem czy Weroniką...

                                                PROLOG

 

Przez wiele wieków krzyż był wpisany krajobraz miast, pól, dróg, cmentarzy, wiosek… Był obecny w sztuce, w obrzędach, w gestach, był w błogosławieństwach, w pożegnaniach… Był na łańcuszkach,
w odznaczeniach, na sztandarach, Był u progu i u kresu życia człowieka, był w jego chwale i przy jego poniżeniu, a najbliżej przy jego cierpieniu. Teraz krzyże powoli znikają z krajobrazu, ze sztuki z życia. Świat odwraca się ,oddala, ucieka od krzyża, bo chce zapomnieć o cierpieniu, o grzechu, o piekle, o niebie i zbawieniu. Dlatego, gdy przychodzi cierpienie, człowiek traktuje je jak przekleństwo. Gdy trzeba kochać aż do ofiary, człowiek widzi w tym niebezpieczeństwo. A gdy staje się twarzą w twarz ze śmiercią, to nie ma czy i nie ma komu otworzyć drzwi do raju…

Wykreślanie z pamięci krzyża, zaprzeczanie mu, wypieranie się go, życie bez krzyża kończy się szaleństwem. Przyjęcie go, przygarnięcie – błogosławieństwem.

 

STACJA I

 Jezus przyjmuje wyrok, by dać świadectwo prawdzie

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Prawda – ta trudna, niechciana, bolesna, jedna – kosztuje nas coraz więcej. O ileż łatwiej i korzystniej uciec w kłamstewka, w tanie pocieszanie się, w kolorowe iluzje, w wygodne przemilczanie, w fałszowanie, byleby nie powiedzieć całej prawdy sobie, ludziom, Bogu. Ale bez niej wszystko staje się zakłamane, nieprawdziwe, nierzeczywiste – i miłość, i szczęście, i życie.

Ty, który jesteś Prawdą – tak zawsze jednoznaczny, szczery, niezmienny – pomagaj nam też być takimi, choćby nas za to osądzano i skazywano na różne krzyże.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

 STACJA II

      Jezus przyjmuje krzyż – ciężar miłości i woli Ojca

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Ciężar źle jest widziany tam, gdzie króluje lekkość – łatwość – przyjemność. Źle jest widziana ciąża, ciężar odpowiedzialności, ciężar znaczenia słowa, ciężar zobowiązań i wierności… Ale bez tego „ciężaru gatunkowego”, każdej rzeczy, wszystko jest puste, czcze i nudne, stając się ciężarem nie do uniesienia.

Ty, który niesiesz ciężar miłości i wierności człowiekowi i swojej obietnicy, pomóż nam przyjąć ciężary Twojej woli, dzięki której wszystko staje się prawdziwe, ważkie i ważne.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

 STACJA III

                 Jezus upada pod zrzuconymi na Niego ciężarami

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Równo rozdzielony ciężar pracy, obowiązków, trudów, miłości jest „brzemieniem lekkim”. Ale gdy wokół coraz więcej lekkoduchów, coraz ciężej mają ci, na których inni zrzucają beztrosko to, od czego się sprytnie uwolnili. Ci nieliczni, dźwigający swoje i nie swoje ciężary, są coraz bardziej przeciążeni,
a więc i załamujący się, i upadający.

Ty, któryś wziął na siebie wszystko to, przed czym uciekamy, z czego się sprytnie zwalniamy, powstań z tymi,, którzy również nasze ciężary noszą, abyśmy im trochę ujęli.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

   STACJA IV

        Matka Jezusa jest wierna do końca swemu Synowi i Bogu

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Miłość matki bardzo się boi bólu dziecka. Chce ona uchronić je przed trudem życia, przed koniecznością wyrzeczenia, przed ofiarą -0 wszelkimi sposobami, chyba że… Boga pyta o Jego wolę, o Boży sens ludzkich cierpień,
o znane tylko Bogu znaczenie bolesnych wydarzeń w życiu dziecka – jak Maryja. Kochać dziecko bez kochania Boga, poza Nim, wbrew Niemu – to krzywdzić je nawet wtedy, gdy chce się je uchronić przed wielkim bólem.

Ty, która wciąż uzgadniałaś miłość Syna z miłością do Ojca, naucz matki
w modlitwie rozważać to, czego chcą dla dobra swych dzieci.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

STACJA V

Jezus przyjmuje pomoc Szymona, do tej pomocy przymuszonego

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Przymus – tak bardzo nie lubiany – bywa też błogosławiony. Do iluż rzeczy zmusza nas życie, sumienie, wierność?! Rzeczy, które stają się potem nasz a wartością i pięknem, a bez których stalibyśmy tylko obok życia, omijając prawdziwe szczęście – nijacy, byle jacy. Błogosławione są więc przymusy miłości, przykazań, trudnych sytuacji, zobowiązań, o ile się przed nimi nie ucieka…

Ty, który niespodziewanie powierzasz nam trochę ciężaru krzyża, naucz przyjmować go i nieść cicho, jak to uczynił Szymon.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

 STACJA VI

      Jezus pozostawia Weronice ocalony przez nią obraz swej duszy

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Ocalić twarz człowieka, jego godność, dobre imię, szacunek dla niego, jest stokroć trudniej niż pozwolić, aby rzucono na niego potwarz, skandalizującą plotkę, oszczerstwo. Trudno jest tego  nie słuchać, nie czytać, nie powtarzać – czyniąc w ten sposób potwora z człowieka, często Bogu ducha winnego. Jakiej trzeba czystości myśli, słów, rozmów, aby przywrócić czyjejś zniekształconej twarzy jej prawdziwy obraz (vera-ikon)?!

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

STACJA VII

                       Jezus upada pod ciężarem naszych upadków

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Upadek jest ludzką rzeczą, ale diabelską jest trwać nim, nazywając go wzlotem. Człowiek nazywający grzech – grzechem, dźwigający się z niego, odzyskuje swoja godność, dumę, łaskę chodzenia z „z podniesionym czołem”. Człowiek upadający coraz niżej i nawet z dna poniżenia negujący jakikolwiek swój grzech, czyni ze swego upadku… normę postępowania. Wtedy powstać mu najtrudniej.

Ty, któryś wziął na siebie wszystkie nie nazwane i niewypowiedziane grzechy, podnieś z upadku tych, którzy nazbyt do niego przywykli.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

   STACJA VIII

          Jezus chce płaczu sumienia, a nie ckliwych łez kobiet

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Przed spojrzeniem w oczy prawdzie o tragiczności czasów, grzechu i jego następstw – można uciec czułostkowość, w sentymentalne łzy, w histeryczne lamenty. Ludzie stali  się obłudnie ckliwi – płaczą nad losem zwierzątek, drzew, czyniąc z tych łez zasłonę, by nie widzieć uśmiercania poczętych dzieci, umierania na samotność swoich bliskich, by nie widzieć śmierci zadawanej sumieniom swoich dzieci.

Ty, który po ojcowsku patrzysz w głąb sumień, naucz je płakać nad swoimi grzechami, nad tragedią oddalenia się od Boga – swoją i najbliższych.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

 STACJA IX

                              Jezus upada z tymi, którym najciężej

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Gdy wszędzie i wszystko głosi pochwałę ślicznych buzi, pięknych ciał
i wysportowanych sylwetek – człowiek kaleki, beznadziejnie chory, zniszczony życiem i pełną wyrzeczeń miłością, jest trochę jak śmieć, jak zwierzę do uśpienia, by nie mącił dobrego samopoczucia tym, co jeszcze są piękni i zdrowi. Lecz to właśnie na tych odrzuconych, spychanych na ludzkie śmietniska, lecz wciąż chcących kochać, modlących się, cierpiących cicho i godnie – spoczywa równowaga świata i od stosunku do nich zależeć będzie, czy czasy będą ludzkie, czy nieludzkie.

Ty, który jesteś przy łożach boleści ludzi niechcianych, zamień ich ból
w modlitwę dla ratowania świata.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

STACJA X

                       Jezusa pozbawiono szat, chcąc odebrać Mu wstyd

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Wstyd jest bólem zagrożonej godności człowieka, jej sprawdzianem, ostrzeżeniem przed jej utratą. Tracąc wstyd, człowiek traci też sumienie. Bezwstyd jest stylem bycia ludzi bez sumień, bez poszanowania godności kogokolwiek. Człowiek, który ocalił swoje poczucie  wstydu, pozostaje wielki
i godny, nawet gdy go inni poniżą, wyszydzą, obedrą z godności.

Ty, który nie straciłeś godności w największym poniżeniu, przywróć wstyd tym, którzy ją w sobie i winnych poniżają.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

  STACJA XI

                    Jezus przyjmuje ból gwoździ bez znieczulenia

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Coraz mniej jest ludzi, którzy nie uciekają przed najmniejszym nawet bólem w tabletki, w znieczulenia częściowe czy całkowite. Rzadko spotyka się kogoś, kto zgadza się na trzeźwo przyjąć ból sumienia i nie ucieka przed nim
w alkohol, w telewizyjne otępienie, w narkotyczne odloty. Dlatego tak mało jest ludzi, których boli ból innych, którzy współczują z tym światem, którzy nawet chcą czyjś ból wziąć na siebie – jak Jezus.

Tyt, który nie chciałeś znieczuleń , pomóż nam przyjąć uzdrawiający ból naszych sumień i Twojej miłości.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

   STACJA XII

              Jezus przyjmuje  śmierć, oddając Bogu swego ducha

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            O śmierci nie mówi się pośród pięknoduchów. Zwłoki się teraz szminkuje i ukrywa przed oczami jeszcze żywych. Żyje się tak, aby zapomnieć o śmierci. Lęk przed nią oswaja się czasem, gawędząc o życiu po  życiu, o nirwanie, o kole wcieleń, lecz nigdy o Bogu, sądzie i wieczności. Ktoś, kto nie dopuszcza do swojej świadomości prawdy o śmierci, ten i nie żyje naprawdę. I kogo on prosi
o życie na na wieczność, jeśli boi się spotkania z Bogiem.

Ty, któryś przeszedł przez śmierć, Bogu Ojcu powierzając swego ducha, przyjmij nasze modlitwy w godzinę śmierci naszej i naszych bliskich.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

 

  STACJA XIII

           Ciało Jezusa zdjęte i oddane Matce w ciszy i w ciemności

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            Cisza i ciemność są nielubiane i prawie nieobecne. Morze sztucznych świateł usuwa w cień gwiazdy. Nieustanny szum, gwar, łoskot zagłuszają krzyczący ciszą szept Boga. Jest taka ciemność – zwłaszcza po cierpieniu czy czyjejś śmierci – w której trzeba wypatrywać Bożych iskier nadziei. Jest taka cisza, w której dojrzewa powoli zrozumienie i mądrość.

Maryjo, która przyjęłaś niezrozumiałą mękę i śmierć Syna, i Jego martwe ciało, pomóż nam w taki sposób przyjmować tajemnice naszych nieszczęść
i chcieć je pojąć w tajemnicy Eucharystii.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

     STACJA XIV

          Ciało Jezusa pochowane w grobie jak ziarno, co rozsadzi skałę

Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie,

żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

            „Jeżeli ziarno nie obumrze – samo zostanie”. Tyle dookoła odzwierciedleń i spełnień tej prawdy, że aż dziw, dlaczego ludzie, którzy chcieli żyć dla siebie, chorobliwie wręcz chronić się przed utratą urody, wygody, zdrowia, przed starością – nie wiedzą, skąd ich smutek, nuda, dojmujące osamotnienie,
a w końcu i wstręt do życia. Są ludźmi jakby umarłymi za życia. Tymczasem inni , którzy nie liczyli wiele na szczęście, rozkosze, na podziw, uwielbienie, na używanie życia – przyjmując pogodnie to, co niosły im przeżywane po człowieczemu i po bożemu dni – dziwią się potem, skąd mają tylu przyjaciół, tyle pokoju duszy, tyle błogosławieństwa, że nawet śmierć im niestraszna, bo już zza niej wygląda owoc żywota.

Ty, który pozwoliłeś się tak wyniszczyć i zgodziłeś się umrzeć, kochając nas i wolę Ojca, naucz nas poświęcać najpiękniej i najowocniej nasz czas, siły, urodę , wygody, aby kiedyś były błogosławionym przez Ciebie owocem naszego żywota. Amen.


Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste,

zmiłuj się nad nami!

                                                                 Brat Tadeusz Ruciński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *