Ks. dr Marek Dziewiecki o odpowiedzialności rodziny za trzeźwość Narodu.

Ks. dr Marek Dziewiecki o odpowiedzialności rodziny za trzeźwość Narodu.

Wszystko to, co na tej ziemi jest dobre, zaczyna się od szczęśliwego małżeństwa i trwałej rodziny. Miłość małżeńska i rodzicielska to wskazany przez Boga pierwszy i najlepszy sposób pokonywania samotności oraz wspólnego wzrastania w świętości, czyli stawania się kimś podobnym do Stwórcy. To właśnie od małżeństwa i rodziny zależy w największym stopniu to, czy na świat przychodzą nowi obywatele naszego kraju i w jaki sposób wychowywane jest młode pokolenie Polaków. Jednym z warunków miłości małżonków i rodziców jest ich stanowcza troska o własną trzeźwość i o trzeźwość męża czy żony, a także troska o wychowanie dzieci i młodzieży w abstynencji w wieku rozwojowym i o zachowanie trzeźwości w dorosłym życiu.
Małżeństwo i rodzina to pierwsze i najważniejsze środowisko troski o trzeźwość i wychowania w trzeźwości. Jeśli nawet szkoła, samorządy i struktury państwowe w dużym stopniu zawiodą w tym względzie, to rodzina ma szansę ochronić swoich członków przed destrukcyjnym wpływem otoczenia. Jeśli jednak to rodzina zawiedzie, wtedy nawet najlepiej funkcjonujące instytucje państwowe i samorządowe nie będą w stanie udzielić jej skutecznej pomocy. Zwykle mogą jedynie ograniczać bolesne cierpienia rodziny, płynące z nietrzeźwości czy uzależnienia któregoś z jej członków.
O tym, jak ważna jest troska o trzeźwość rodziców i ich dzieci, najłatwiej przekonać się możemy wtedy, gdy popatrzymy na sytuację rodzin dotkniętych dramatem pijaństwa i/czy choroby alkoholowej. W takich rodzinach cierpią wszyscy: i ci, którzy nadużywają alkoholu, i ci, którzy pozostają z nimi w bliskim kontakcie. Jeśli alkoholu nadużywa mąż czy żona, to taka osoba zamiast kochać, zaczyna krzywdzić współmałżonka i łamać złożoną przez siebie przysięgę. Upijanie się i związane z tym popadanie w alkoholizm wyklucza bowiem nie tylko zdolność do miłości, lecz także życie w uczciwości. Ci, którzy nadużywają alkoholu, posługują się kłamstwami
i manipulacjami po to, by ukrywać lub „usprawiedliwiać” swoje błędne postępowanie oraz by unikać bolesnych konsekwencji swojego sposobu postępowania. Ceną za nadużywanie alkoholu bywa też nieczystość, niewierność i zdrady małżeńskie, prowadzące do rozpadu rodziny. Często też z problemami alkoholowymi wiąże się przemoc fizyczna, psychiczna i moralna. Człowiek, który przestaje żyć w trzeźwości, staje się dla swoich bliskich krzywdzicielem i dręczycielem, zamiast być największym na ziemi wsparciem i wiernym przyjacielem. Ktoś taki oddala się coraz bardziej od Boga i coraz bardziej wypacza swoje sumienie.
Jeśli alkoholu nadużywa ojciec czy matka, to taki rodzic przestaje być zdolnym do tego, żeby z miłością przyjmować i po katolicku wychowywać potomstwo. Upijający się rodzic staje się źródłem niewyobrażalnego cierpienie i codziennego stresu dla swoich dzieci. Jest osobą nieobliczalną w swoich zachowaniach. Gdy trzeźwieje, potrafi przepraszać i okazywać czułość, a gdy znowu jest pod wpływem alkoholu, odnosi się do dzieci w sposób okrutny i bezlitosny. Nie zważa na ich potrzeby i przeżycia. Odbiera im wiarę w miłość i niszczy ich poczucie bezpieczeństwa. Blokuje rozwój duchowy, moralny i społeczny swoich dzieci. Sprawia, że popadają one
w materialną biedę, w problemy psychiczne, w społeczną izolację. W konsekwencji ich życie zamienia się w gehennę i staje się nieznośnym ciężarem.
Gdy w problemy alkoholowe popada dorastające czy dorosłe dziecko, to taki syn czy córka zaczyna zadręczać rodziców. Żyje zwykle ich kosztem. Manipuluje nimi i szantażuje ich po to, by mieć komfort trwania w zaburzonym stylu życia i by wchodzić w kolejne fazy nałogu. Ktoś taki nie jest w stanie założyć trwałej i szczęśliwej rodziny. Nie radzi sobie ze swoimi codziennymi obowiązkami, ze szkołą czy z pracą zawodową. Staje się źródłem udręki dla swoich rodziców. Czasem powoduje konflikt między ojcem a matką, gdyż rodzice zaczynają atakować siebie nawzajem, próbując ustalić, kto z nich jest bardziej winny temu, że ich dziecko wpadło w problemy alkoholowe.
Jeszcze bardziej bolesny dramat ma miejsce wtedy, gdy więcej niż jeden członek danej rodziny nadużywa alkoholu i/czy popada w uzależnienie. Każdy, kto się upija, zadaje cierpienie nie tylko swoim bliskim, lecz również zadręcza samego siebie. Alkoholik to ktoś, kto zakochuje się w swoim śmiertelnym wrogu i kto tego faktu nie przyjmuje do wiadomości. To ktoś, kto nie tylko próbuje oszukiwać swoich bliskich, lecz kto nałogowo oszukuje samego siebie i nawet w obliczu oczywistych faktów świadczących o jego chorobie wmawia sobie, że nie utracił wolności i że nie ma problemu z alkoholem. W konsekwencji ktoś taki ryzykuje utratę życia.
Gdy w tak konkretny sposób popatrzymy na skutki pijaństwa i alkoholizmu, wtedy jesteśmy motywowani do stanowczego podjęcia naszej odpowiedzialności za troskę o trzeźwość własną i naszych bliskich. Wiemy, o jak wielką stawkę tutaj chodzi. Formowanie trzeźwości w małżeństwie i rodzinie to zatem nie jedynie kwestia dobrej woli, lecz pilna potrzeba i ratowanie bliskich przed życiową katastrofą. Nie można w tej kwestii ograniczać się do apelowania do bliskich o zachowanie rozsądku w postawie wobec alkoholu. Tego typu zachęty są potrzebne, lecz nie są wystarczające. Ograniczanie się przez rodziców do apelowania o trzeźwość, byłoby redukowaniem wychowania do moralizowania, a ono nie wystarczy w żadnej dziedzinie życia. Troska o trzeźwość własną i swoich bliskich staje się skuteczna i owocna na tyle, na ile obydwoje małżonkowie wypełniają złożoną przez siebie przysięgę miłości, wierności i uczciwości oraz troszczą się o pogłębione wychowanie swoich dzieci. Nic mniejszego tutaj nie wystarczy.
Pomaganie dzieciom, by zachowały abstynencję w wieku rozwojowym, a także pomaganie współmałżonkowi i innym krewnym, by trwali w trzeźwości, nie oznacza też jedynie straszenia bolesnymi konsekwencjami pijaństwa i popadania
w uzależnienie. Strach nie jest motywem do rozwoju. Nie daje mądrości ani siły. Ze strachu można się chować przed Bogiem – jak Adam. Ze strachu można kłamać czy uciekać od trudu życia. Ze strachu nie można natomiast nauczyć się dojrzałej sztuki życia. A to właśnie uczenie się sztuki życia w oparciu o prawdę, miłość i odpowiedzialność, okazuje się jedyną skuteczną formą wychowania w trzeźwości. Nic mniejszego tutaj nie wystarczy.
Wychowanie w trzeźwości wymaga kształtowania u ludzi młodych dojrzałej postawy wobec przeżywanych emocji i uczuć. Zadaniem rodziców jest chronienie synów i córek przed skrajnymi zachowaniami w tym względzie. Błąd pierwszy to próba uciekania od bolesnych emocji. A najłatwiej jest uciec od tego, co przeżywamy właśnie poprzez upijanie się alkoholem czy sięganie po inne substancje uzależniające. Błąd drugi to poddawanie się emocjom, które w danym momencie w nas dominują i kierowanie się nimi, zamiast kierować się prawdą, miłością, mądrością
i odpowiedzialnością. Dojrzałość w sferze emocjonalnej oznacza, że wiemy, co w danym momencie przeżywamy, lecz nie kierujemy się tymi przeżyciami. W naszym postępowaniu kierujemy się natomiast Dekalogiem, sumieniem, zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem. Emocje są po to, byśmy wyciągali z nich logiczne wnioski. One są rodzajem „termometru” naszej sytuacji życiowej. To właśnie dlatego bolesne przeżycia nie są problemem. One jedynie sygnalizują problem, z jakim przychodzi się nam zmierzyć. Dojrzałość to wyciąganie wniosków z własnych emocji i uczuć. Chodzi zwłaszcza o to, by wyciągać wnioski z przeżyć bolesnych, gdyż sensem takich przeżyć jest właśnie mobilizowanie nas do zmiany niekorzystnej sytuacji życiowej czy naszego błędnego sposobu postępowania. Gdy to, co czynimy, a także nasze więzi i nasza hierarchia wartości staną się dojrzalsze, wtedy też poprawi się nasz stan emocjonalny – naprawdę i na trwałe, a nie jedynie na chwilę i za cenę popadania w uzależnienia.
Wychowanie w trzeźwości wymaga ze strony rodziców uczenia dzieci i młodzieży dojrzałości nie tylko w sferze przeżyć, lecz również w sferze myślenia. Jest to ogromnie ważny wymiar wychowania, gdyż istnieje ścisły związek między sposobem myślenia a sposobem postępowania. Myślenie bezkrytyczne czy naiwne prowadzi do bezkrytycznego czy naiwnego postępowania. Rodzice powinni uświadamiać dzieciom i młodzieży, że istnieje ścisły związek między ich sposobami rozumowania a ich zachowaniami. Powinni też pomagać dzieciom i młodzieży w odkryciu, że najmądrzej wykorzystujemy naszą zdolność myślenia wtedy, gdy szukamy prawdy o nas – także tej bolesnej czy stawiającej nam trudne wymagania.
Radykalnym zagrożeniem trzeźwego myślenia jest manipulowanie zdolnością myślenia i wykorzystywanie tejże zdolności do oszukiwania samego siebie. Człowiek niedojrzały potrafi tak dobierać argumenty i tak selekcjonować oraz interpretować dochodzące do niego informacje, by przekonać samego siebie o tym, o czym chce być przekonany. Także wtedy, gdy te jego przekonania są w jaskrawy sposób sprzeczne z oczywistymi faktami. Każdy z nas powinien mieć świadomość, że prowadzi sobie tylko właściwą polityką informowania samego siebie. Pewne rzeczy widzi doskonale, na przykład błędy popełniane przez innych ludzi. Natomiast może pozostawać zupełnie zaślepiony wobec tych zjawisk czy faktów, które nie pasują do przyjętej przez niego filozofii życia. Dla przykładu, może nie widzieć, jakie będą konsekwencje jego własnego postępowania.
Przykładem ewidentnie błędnego sposobu myślenia jest przekonanie niektórych młodych ludzi, że sięgają po alkohol tylko po to, żeby potwierdzić własną dorosłość czy niezależność. Drastycznym przykładem niedojrzałości w myśleniu jest przekonanie, że da się bezkarnie oddzielić własne zachowanie od jego naturalnych konsekwencji. Tego typu myślenie prowadzi do niebezpiecznego przekonania, iż dla udanego życia wystarczy zdolność panowania nad konsekwencjami własnych zachowań, a nie nad samymi zachowaniami. Tak rozumującemu człowiekowi grozi, iż na przykład odda kontrolę nad swymi emocjami w ręce alkoholu, a nad własną płciowością – w ręce tabletek antykoncepcyjnych. W rzeczywistości oznacza to rezygnację z trzeźwego kierowania własnym postępowaniem i życiem. Utrata zdolności do racjonalnego i odpowiedzialnego myślenia, jest jednym z głównych mechanizmów choroby alkoholowej. Każda forma uzależnienia czy poważnej niedojrzałości ogranicza lub niszczy zdolność trzeźwego myślenia, a także zdolność do poszukiwania obiektywnej prawdy o samym sobie.
Rola rodziców w formowaniu trzeźwego myślenia jest niezastąpiona. Właściwe formowanie zdolności krytycznego i pogłębionego myślenia wyraża się na wiele sposobów. Ludziom młodym potrzebny jest najpierw odpowiedni przykład ze strony dorosłych. Rodzice powinni być wzorem prawdomówności oraz dojrzałości w myśleniu. Powinni ponadto pomagać dzieciom i młodzieży w odkrywaniu pogłębionej prawdy o człowieku, o ludzkim życiu, o mądrej hierarchii wartości i o powinnościach moralnych. Ludziom młodym grozi bowiem uleganie złudzeniu, że coś jest dobre czy wartościowe tylko dlatego, że większość osób tak postępuje lub dlatego, że jest to łatwiejsze czy wygodniejsze. Tymczasem nie ma trzeźwości bez zdolności do myślenia odpowiedzialnego i krytycznego, czyli bez zdolności do myślenia trzeźwego.
Wychowanie dzieci i młodzieży w trzeźwości wymaga troski rodziców o rozwój duchowy i religijny własnego potomstwa. Nie jest bowiem możliwa dojrzałość w odniesieniu do własnych przeżyć czy sposobów myślenia bez właściwego ukształtowania sfery duchowej. Sfera duchowa to coś więcej niż tylko sfera refleksji, wzruszeń czy doznań estetycznych. To przede wszystkim sfera, dzięki której człowiek może odkryć sens swego istnienia oraz opartą na Ewangelii hierarchię wartości. Stanowi ona centralny system zarządzania własnym postępowaniem. Brak dojrzałości w tej sferze sprawia, że człowiek nie wie, kim jest, ani jakie jest jego powołanie. Nie potrafi odróżnić dobra od zła, a przez to doświadcza ciągłych wątpliwości co do tego, jak powinien postępować. W tej sytuacji łatwo ulega dyktaturze ciała lub emocji albo też bezkrytycznie poddaje się negatywnym naciskom zewnętrznego środowiska. W konsekwencji prowadzi to do rosnących napięć psychicznych, do wyrzutów sumienia i poczucia winy, a także do konfliktów z innymi osobami. A to wszystko stanowi poważne zagrożenie dla życia w trzeźwości.
To właśnie sfera duchowości – lub jej brak – określa w głównej mierze postawę danego człowieka wobec samego siebie oraz wobec świata osób i rzeczy. O znaczeniu sfery duchowej niech świadczy następujący epizod z mojej pracy z młodzieżą. Rozmawiając kilka miesięcy temu z szesnastoletnim chłopcem, który sięgał po alkohol, wyjaśniałem mu, że w ten sposób wyrządza sobie krzywdę i może zniszczyć swoją przyszłość. Chłopiec ten nie negował zasadności moich obaw, lecz zapytał: „Dlaczego miałbym sobie nie szkodzić i po co miałbym dbać o moją przyszłość?” Ten chłopak nie odkrył jeszcze miłości – także w odniesieniu do samego siebie – jako sensu życia na tej ziemi. Bez rozwoju w sferze duchowej życie ludzkie może komuś wydawać się bezsensownym ciężarem. A od takiej postawy już tylko krok do ucieczki od życia w alkohol czy inne substancje uzależniające.
W naszych czasach szczególnie ważnym zadaniem wychowawczym ze strony rodziców jest pomaganie młodym w kształtowaniu dojrzałej postawy wobec wartości. Po pierwsze, należy pomagać dzieciom i młodzieży w odkrywaniu podstawowych wartości, takich jak miłość, prawda, odpowiedzialność, uczciwość, sprawiedliwość, wierność. Po drugie, należy pomagać młodym ludziom we właściwym rozumieniu hierarchii wartości. Dla przykładu, wolność jest wartością relatywną, a nie absolutną. Jedyną wartością absolutną jest miłość. Jeśli ktoś jest wolny od zła i zdolny do kierowania się miłością i prawdą, to wolność staje się dla niego czymś wartościowym i błogosławionym. Jeśli natomiast bycie wolnym wyraża się w uleganiu własnym słabościom czy w krzywdzeniu innych ludzi, to wtedy wolność jest wykorzystywana w sposób naiwny i staje się źródłem cierpienia. Dojrzałe wychowanie nie polega na narzucaniu wartości dzieciom i młodzieży, lecz na takim ich ukazywaniu ze strony rodziców – słowami i czynami – by te wartości fascynowały i pociągały ludzi młodych.
Dla rodzin wierzących źródłem i pełnią sfery duchowej oraz aksjologicznej jest Bóg. Tylko bowiem poprzez osobisty kontakt ze Stwórcą cała rodzina, a także jej poszczególni członkowie mogą odkryć swoje niepowtarzalne powołanie, swoje powinności moralne oraz właściwą hierarchię wartości. Tylko w kontakcie z Bogiem mogą w pełni odkryć kim są i co stanowi sens ich życia. Rozwój duchowy jest więc bezpośrednio związany z rozwojem religijnym. Dokonuje się on poprzez wspólną oraz osobistą modlitwę, przez lekturę Pisma Świętego, poprzez udział w Eucharystii, przez regularne korzystanie z sakramentu pojednania, by rozwijający się człowiek stawał się zdolny do pełnienia woli Bożej. Poza wymienionymi przejawami, pomoc rodziców w rozwoju duchowym i religijnym dzieci i młodzieży wyraża się także poprzez troskę o udział ich pociech w katechizacji, a także w katolickich ruchach i grupach formacyjnych (na przykład ministranci, schola, ruch oazowy Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, itp.).
Ostatecznym sprawdzianem dojrzałości religijnej i pogłębionej więzi z Bogiem jest zdolność do kierowania sobą i swoim życiem w oparciu o Bożą prawdę i miłość. Oznacza to sytuację, w której młodzi ludzie bardziej ufają Bogu i zasadom podawanym przez Jezusa w Ewangelii niż ludzkim opiniom, modzie, naciskowi środowiska, środkom przekazu, czy poglądom rówieśników. Bardziej też ufają Bogu i Jego przykazaniom niż własnym emocjom czy ludzkim jedynie sposobom myślenia. Wtedy potrafią odkryć, przyjąć i w dojrzały sposób wypełnić otrzymane od Boga powołanie i zachować trzeźwość (por. 1 P 4,7). Miłość Boga do człowieka jest bezwarunkowa i nieodwołalna, dlatego staje się dla nas źródłem siły i nadziei w każdej sytuacji. Natomiast Boża prawda wyjaśnia nam nieomylnie sens naszego istnienia, a z drugiej strony uwalnia nas ze złudzeń oraz nietrzeźwych, czyli niedojrzałych sposobów myślenia i wartościowania.
Młodzi ludzie, którzy żyją w przyjaźni z Bogiem, uczą się przez to dojrzałej postawy wobec samych siebie. Wbrew pozorom kształtowanie takiej postawy nie jest zadaniem łatwym czy spontanicznym. Zagrożeniem w tej dziedzinie jest pogarda czy nienawiść w odniesieniu do samego siebie. Błąd przeciwny polega na akceptowaniu wszystkich swoich zachowań, także tych błędnych oraz na usprawiedliwianiu siebie za wszelką cenę, uciekając od prawdy o sobie. W obydwu przypadkach rośnie ryzyko komplikowania sobie już na starcie życia poprzez sięganie po alkohol czy inne substancje psychotropowe. Przyjaźń z Bogiem umożliwia przezwyciężenie obydwu tych skrajności, gdyż Stwórca uczy nas przyjmować samych siebie z miłością i prawdą jednocześnie. W obliczu słabości czy błędnych zachowań nie chodzi o to, by samego siebie znienawidzić ani o to, by się łatwo rozgrzeszać, lecz o to, by –jak Piotr – uznać prawdę o sobie, gorzko zapłakać i stawać się podobnym do Jezusa.
Rodzice chrześcijańscy powinni być dla swoich dzieci świadkami prawdy objawionej, że każdy człowiek jest cenny w oczach Bożych. Mocą miłości macierzyńskiej i ojcowskiej, której źródło tkwi w Bożej miłości, mają oni pomagać swoim synom i córkom przyjmować siebie z przyjaźnią i nadzieją w tym właśnie okresie rozwoju, w którym młody człowiek przeżywa zwykle najwięcej trudności i jest najbardziej spragniony bezwarunkowej miłości oraz poczucia bezpieczeństwa. Kto staje się przyjacielem w odniesieniu do samego siebie, ten ma wszelkie szanse, by nie wyrządzać sobie krzywdy sięganiem po alkohol czy uleganiem niebezpiecznym naciskom ze strony środowiska zewnętrznego.
Przyjaźń z Bogiem owocuje nie tylko dojrzałą postawą dzieci i młodzieży wobec samych siebie, lecz także dojrzałą postawą wobec innych ludzi. Niedojrzałość oznacza więzi oparte na manipulowaniu drugim człowiekiem, na uzależnianiu go od siebie, czy na posługiwaniu się nim dla własnych celów. Niedojrzałość wyraża się także poprzez więzi oparte na egoizmie, wygodnictwie, zazdrości, nienawiści, strachu, podporządkowaniu. Dojrzałość natomiast polega na uczeniu się mądrej i odpowiedzialnej miłości wobec bliźniego. Jest to miłość bezinteresowna, bezwarunkowa, nieodwołalna, cierpliwa. Jest to miłość, która najpełniej wyraża się w czynieniu konkretnego dobra, dostosowanego do niepowtarzalnej sytuacji drugiego człowieka w taki sposób, by z naszą pomocą stawał się najpiękniejszą wersją samego siebie. Jest to miłość, która stawia często kochającemu wielkie wymagania. Jednak tylko ten, kto kocha, może doświadczyć Bożego pokoju i tej radości, jaką Chrystus obiecuje swoim uczniom (por. J 17,13). Trzeźwość ma najsilniejsze fundamenty wtedy, gdy jest owocem trwania w przyjaźni z Bogiem oraz w miłości w odniesieniu do samego siebie i bliźnich.
Niektóre podręczniki czy programy szkolne, czasopisma i publikacje dla dzieci i młodzieży, a także audycje radiowe i telewizyjne czy strony internetowe przeznaczone dla nastolatków, propagują życie na „luzie”, czyli zachęcają do spontanicznego i szybkiego zaspokajania własnych potrzeb. Zachwalają skupianie się głównie na ciele i emocjach, a zatem na tych sferach człowieczeństwa, w których granice ludzkiej wolności są najbardziej kruche i zagrożone. Dominujące media i celebryci twierdzą, że nowoczesność i postępowość polega na kierowaniu się zasadą przyjemności, czyli czynienia tego, co łatwiejsze, a nie tego, co wartościowsze. Tego typu koncepcje wychowania pomijają wymiar duchowy i religijny, jak również dojrzałość społeczną, która opiera się na prawdzie, miłości i odpowiedzialności w relacjach między ludźmi.
Taki styl „wychowania” utrudnia dzieciom i młodzieży odkrywanie sensu życia, a także podstawowych wartości moralnych czy zdolności do wyrzeczenia i samodyscypliny, bez której nie ma dojrzałej wolności. W konsekwencji wielu młodych ludzi nie potrafi krytycznie analizować własnego postępowania, nie dysponuje dojrzałą hierarchią wartości, a także nie potrafi nawiązywać kontaktów opartych na miłości i odpowiedzialności. Grozi im wtedy przeżywanie siebie głównie na zasadzie egoistycznego zaspakajania własnych potrzeb cielesnych i emocjonalnych oraz dążenie do unikania odpowiedzialności za własne zachowania. Nietrzeźwość jest jedną z konsekwencji takiego stylu życia, w którym ktoś ucieka od prawdy o sobie oraz od odpowiedzialności za własne postępowanie.
Zadaniem chrześcijańskich rodziców jest współpraca z parafią w dziele trzeźwego wychowania dzieci i młodzieży. Warto, by małżonkowie i rodzice włączyli się do którejś z katolickich grup formacyjnych. Uczestnictwo w takich grupach umacnia więź z Bogiem i wzajemną miłość małżonków. Pomaga też tworzyć grupy katolików świadomych swojej tożsamości, a także swoich praw w przestrzeni publicznej. Dzięki temu mogą tworzyć środowisko, które skutecznie przeciwstawi się demoralizacji dzieci i młodzieży oraz wszelkim zjawiskom, które są zagrożeniem dla trzeźwości młodego pokolenia. Rolą rodziców jest też zachęcanie swoich córek i synów do tego, by włączali się do katolickich grup formacyjnych dla dzieci i młodzieży, w których kształtowane są charaktery i formowane są sumienia według zasad Ewangelii.
Ważna jest też współpraca katolickich rodziców ze szkołą. Rodzice mają prawo wymagać od dyrekcji szkół, by każda szkoła opracowała wartościowy program wychowawczy, a także mądry program profilaktyki uzależnień. Ważne, by nie był to program jedynie teoretyczny, czy oparty na modnych obecnie ideologiach, które dominują we współczesnej pedagogice. Ma to być program obejmujący wszystkie sfery życia i wszystkie, a nie tylko wybrane rodzaje zagrożeń. Utrata bowiem wolności w jednej dziedzinie życia, na przykład w sferze seksualnej czy w odniesieniu do mediów elektronicznych, prowadzi do utraty wolności w innych dziedzinach. Nie da się zapobiegać problemom alkoholowym, jeśli jednocześnie nie zapobiegamy inicjacji seksualnej, przemocy czy przestępczości. Prawo gwarantuje rodzicom wgląd w programy wychowawcze szkoły oraz aktywny udział w opracowaniu tych programów. Rodzice są odpowiedzialni za to, czy z tego prawa korzystają.
Pamiętam wizytę w jednym z gimnazjów, do którego zostałem zaproszony przez dyrektora szkoły. Nauczyciele mieli tam bowiem wielkie problemy wychowawcze z uczniami. Doszło do karnego rozwiązania jednej z klas. Problemy wychowawcze – zwłaszcza z alkoholem i dopalaczami – jednak nie ustały. Gdy podjechałem pod szkołę, dyrektor czekał na mnie osobiście przy drzwiach wejściowych, a następnie oprowadził po całym budynku. Na tablicy ogłoszeń w głównym korytarzu szkoły zobaczyłem dużych rozmiarów plakat prezentujący prawa ucznia. Nie było natomiast nigdzie plakatu mówiącego o obowiązkach ucznia czy o regulaminie szkoły. Wyjaśniłem wtedy dyrektorowi, że odwołuję moje spotkanie z młodzieżą o profilaktyce uzależnień, gdyż ono nie ma sensu, skoro szkoła uczy pijanego myślenia, czyli przekonania, że uczniowie mają prawa bez obowiązków i że każde ich zachowanie powinno być tolerowane. Na moich oczach dyrektor zerwał ze ściany plakat mówiący o prawach ucznia. Obiecał też, że jeszcze tego samego dnia umieści na korytarzu plakat z obowiązkami ucznia i z regulaminem szkoły. Szkoda, że wcześniej żaden z rodziców nie zauważył braku takich plakatów, które uczą trzeźwego myślenia.
Dojrzali rodzice zdają sobie sprawę z tego, że wychowanie w trzeźwości nie może być traktowane selektywnie i w oderwaniu od całej sytuacji życiowej młodego pokolenia. Wolność, dyscyplina i odpowiedzialność w jednym wymiarze życia, umacnia podobne zdolności w pozostałych wymiarach. Wysiłki zmierzające do wychowania dzieci i młodzieży w wolności i trzeźwości są na tyle skuteczne, na ile dokonują się w ramach wspierania wolności i odpowiedzialności we wszystkich dziedzinach życia. Z jednej strony chodzi więc o takie wychowanie, które ułatwia wychowankom odkrycie sensu istnienia oraz zdolność do kierowania się miłością i odpowiedzialnością. Z drugiej strony chodzi o takie wychowanie, które staje się szkołą bogatszego człowieczeństwa, gdyż ułatwia doświadczenie przyjaźni, bezwarunkowej miłości, poczucia bezpieczeństwa, a także doświadczania radości, która płynie z zaufania i wzajemnego rozumienia się w kontakcie z bliskimi.
W obliczu rozpowszechniania się niskiej kultury i promowania powierzchownych więzi, które rozczarowują i ranią, to właśnie chrześcijańska rodzina ma stawać się dla dzieci i młodzieży pierwszą i najważniejszą szkołą życia w trzeźwości. Trzeźwość jest zagrożona wtedy, gdy człowiek kieruje się logiką ciała, gdy rządzą nim emocje czy subiektywne sposoby myślenia, gdy brakuje mu właściwej hierarchii wartości oraz zdolności, by kochać w taki sposób, w jaki Bóg pierwszy nas pokochał. Dojrzali rodzice wiedzą, że troska o wychowanie w abstynencji dzieci i młodzieży to nie jakiś dodatkowy czy poboczny aspekt wychowania, lecz to raczej efekt solidnego, pogłębionego wychowania katolickiego we wszystkich sferach człowieczeństwa.
Trzeźwość w małżeństwach i rodzinach to owoc trwania w Bożej miłości i prawdzie. Małżonkowie, którzy wiernie i we wszystkim wypełniają swoją przysięgę miłości małżeńskiej i rodzicielskiej oraz którzy formują dzieci i młodzież według zasad Ewangelii, stają się dla swoich bliskich szkołą dojrzałej trzeźwości i bogatszego człowieczeństwa. Na szczęście tak właśnie żyje wiele polskich rodzin. Są one rzeczywiście Kościołem domowym, w którym panuje Boża miłość i sprawiedliwość, Boża prawda i radość, Boży pokój i poczucie bezpieczeństwa. Na szczęście też wiele dzieci i wiele polskiej młodzieży rozwija się w takich właśnie rodzinach, ucząc się życia odpowiedzialnego i trzeźwego. Im więcej będzie tego typu rodzin, z tym większą nadzieją możemy patrzeć na przyszłość Kościoła katolickiego w Polsce i na przyszłość naszego Narodu.

Ks. dr Marek Dziewiecki