Moja pielgrzymka Kowary Krzeszów 2017

Moja pielgrzymka Kowary Krzeszów 2017

Przeczytaj świadectwo Asi W. z pielgrzymki.

Rozmyślanie czy wyruszyć na pielgrzymkę przerwała mi wibracja telefonu – usłyszałam radosny głos mojej od lat przyjaciółki Joanny „Asienko tradycyjnie obstawiamy tyły na pielgrzymce, biorę pięciu skazanych (wspomnę, że Asia jest psychologiem) i nie ma opcji, żeby Ciebie nie było a chłopaki nie mogą doczekać się aby Cię poznać i nie ukrywam aby oddychać wolnościowym powietrzem i spotkać się z matką Bożą”. I z mojej odpowiedzi niezadowolona była moją przyjaciółka. Bo chciałam wyruszyć na wspinanie się po ścianach na Via Ferrata Vodni Barana i czekało na mnie wezwanie – Jaskinia w Bozkovie. Decyzja dojrzała w sobotę o szóstej nad ranem – no to jadę.

Gdy z Sylwkiem dotarliśmy jako ostatni do Kowar poczułam się zaszokowana i trochę zawstydzona, że wszyscy cieszyli się, że jestem i z wielką radością mnie witali. Tą spontaniczną radość, która bardzo mnie zaskoczyła była widoczna w ich oczach.

I dodarło do mnie, że podjęłam słuszną decyzję nie tylko idę do Matki Bożej i to jest mój ruch dla siebie, ale to jest ważne, że jestem dla tych pątników, że jestem z nimi, modlę się razem z nimi, dla nich jest to też znaczące i ta ich ekstaza na mój widok – warto było to przeżyć. (I jeszcze jedna niespodzianka: moja koleżanka z Mysłakowic podjechała aby się ze mną przywitać – dawno nie widziałyśmy się).

Nie pamiętam, ile razy z pątnikami kroczyłam do Matki Bożej Łaskawej Królowej Sudetów ale zawsze atmosfera na tych pielgrzymkach była rodzinna. Ta wspólnota ludzi uzależnionych i współuzależnionych, przyjaciół i znajomych i sympatyków naszych, przypomina pierwszych chrześcijan, którzy troszczyli się nawzajem. No i bardzo ważne, że z taką obstawą pielgrzymki jak ks. Bronisława, ks. Kazimierz najstarszy uczestnik 85 latek oraz ks. Sławomir (niestety musiał po ognisku wrócić na swoją plebanię) oraz siostry Elżbietanki to jest sama rozkosz, uczta duchowa krocząc w ich towarzystwie.

Ta pielgrzymka to jest forma rekolekcji w drodze. Dlatego też na trasie poza radością, poza śpiewem pieśni religijnych i świeckich jest taniec klaskanie w dłonie opowiadanie dowcipów, modlitwa, to wszystko trwa aż do strefy ciszy. Na tej drodze nie było odliczania kilometrów z powodu bólu nóg i nie tylko, choć i to jest często nieuniknione lecz wsłuchaliśmy się w ogromną wartość, która niosła ze sobą również konferencja głoszona przez ks. Bronka na szlaku. Tym razem nasz kochany ksiądz nawiązał do celów Narodowego Kongresu Trzeźwości.

Po nabożeństwie Rozesłania na Przełęcz Kowarską Okraj prawie wbiegłam i zdałam sobie sprawę, że nie ważne są moje problemy, z którymi idę do Matki Jezusa lecz przecież ta XIX pielgrzymka jest w INTENCJI TRZEŹWOŚCI NARODU pod hasłem „TRZEŹWOŚĆ NARODU ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ NAS WSZYSTKICH” i uważam, że te hasło jest bardzo ważne w naszym życiu gdyż i ta intencja wymaga naprawdę modlitwy płynącej z czystego serca.

Trasa – oczy upajały się pięknymi widokami, a uszy wspaniałą modlitwą, otaczali cię wspaniali pielgrzymi (i dodatkowo w Bukówce wybiegła mi na spotkanie moja koleżanka Teresa fajny gest i miło). Na pielgrzymce poczułam się rozluźniona – problemy nabrały innego koloru, swój świat widziałam w innej perspektywie i w świadomości usłyszałam wewnętrzny głos „nie martw się, będzie wszystko dobrze Jestem przy Tobie”. I mój pesymizm wszedł w kolory optymizmu. Było to wirtuozowskie uczucie. Czułam się naprawdę błogo.

W Lubawce rozgościliśmy się na kwaterze u naszych przyjaciół Jadwigi i Bogusia – czyli ja Sylwek, Aśka. Zbliżający się dzień do zachodu zapieczętowaliśmy Eucharystią, na której swoje świadectwo przekazał nam Janusz (czyli niezastąpiony Pavarotti). O Jego walce z nałogiem nie pierwszy raz usłyszałam a i tak łzy spływały mi po policzkach. Potem ognisko przy, którym odmówiliśmy Apele Jasnogórski. W tym dniu przeszliśmy 25 kilometrów w 5:41:09 h. Ha, ha dobry czas.

Niedziela – po błogosławieństwie na dalszą drogę wyruszyliśmy na szlak. Dołączyła do nas Agnieszka z podopiecznymi z Czarnego Boru. Tym gestem sprawiła nam wielką radość.

Wierzcie mi drodzy czytelnicy, że nasz głośny i radosny śpiew na pewno obudził mieszkańców. Ten etap trasy również obfitował w modlitwie śpiewie i rozważaniu. A Droga Krzyżowa zakończyła się na Kalwarii Krzeszowskiej. Tak jak pisałam wcześniej Droga Krzyżową jest dla mnie dopełnieniem każdej pielgrzymki nie odbyło się bez łez uścisków. Gdyż na każdej stacji Via Dolorosa osoby uzależnione przedstawiały swoje świadectwo dotyczące swojego uzależnienia było to ogromne doświadczenie o walce z nałogiem z tych świadectw można czerpać wiedzę i powiedzieć sobie jak im się udało to mi też – będę trzeźwy. Bardzo poruszyła mnie wewnętrznie wyznanie płynące z serca Pani, która na skuterze dokooptowała do nas podczas rozważań Męki Pańskiej, z intencją modlitwy o uzdrowienie syna z nałogu alkoholowego ze łzami w oczach dała nam świadectwo.

Po modlitwie i wysłuchaniu wszystkich świadectw osób uzależnionych. Zauważyłam że łączy ich wspólny mianownik – czyli zwrócili się o pomoc do Boga i do Matki Bożej. Cel to osiągnąć Zwycięstwo z nałogiem przez Matkę Bożą. Tu nie ma innej opcji. I na końcu rozważania męki Chrystusa nasz wspaniały i wytrwały w pieszych wędrówkach Ks. Kazimierz podzielił się z nami namiastką swojej CV (Curriculum vitae czyli życiorys).

Wznoszę wielki, wielki szacunek dla wszystkich osób uzależnionych, i wiem jaka trudna jest ta walka gdy są nawroty do sięgnięcia po alkohol – oczywiście wiem ale nie z własnego doświadczenia.

Po przebyciu w sumie 34 km w 8 godzinach i 2minuty 29 sekund (tu jest następna korzyść uczestnictwa w pielgrzymce, utraciłam 2459 kilokalorii). Dotarliśmy do potężnego opactwa cystersów Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej (nawet widać ten zabytkowy kompleks ze szczytu Śnieżki 1602m n.p.m.)

I wreszcie stanęłam przed ikoną Matki Boskiej Łaskawej w perle baroku. Jest to najstarsza ikona w Polsce i jest napisana o 200 lat wcześniej niż ikona Matki Bożej Częstochowskiej. Wielkim przeżyciem było uczestnictwo w Eucharystii celebrowanej przez naszych księży i księży krzeszowskich oraz przez Biskupa Mariana Buczka z Lwowa który wygłosił kazanie poruszając problem alkoholowy nie tylko w kraju ale i na Ukrainie. We Mszy Św. uczestniczył delegat Biskupa Legnickiego Zbigniewa Kiernikowskiego ks. prałat Leopold Rzodkiewicz.

Może mój świat po tej pielgrzymce nie przekręcił się od razu o 180 stopni, ale z każdej sytuacji mogłam wynieść kilka stopni zmiany siebie. Wiem że dzięki temu wróciłam niby taka sama, ale zupełnie inna. Mogłabym opisać mnóstwo sytuacji, które poruszyły serce na pielgrzymim szlaku, ale tak naprawdę żadne słowa nie odzwierciedlą tego, co przeżyłam.

Dziękuję pątnikom za wspólną modlitwę na pewno na tym szlaku spotkamy się za rok. Życzę Wam wszystkim wytrwałości w walce z nałogiem i, żeby Matka Jezusa miała zawsze Was w opiece. Ja z mojej strony zapewniam, że pamiętam o Was w codziennych modlitwach.

Aśka W.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *